Nie będzie to "Historia wagi lekkiej", ale historia z wagą lekką w tle.
W 1972 roku został pierwszym Polakiem, który wywalczył złoty medal podczas europejskiego czempionatu. Miało to miejsce podczas pamiętnych i szczególnych dla polskich kibiców mistrzostw w Katowicach. Pan Jan na tym nie poprzestał. Rok później w Helsinkach powielił swój wyczyn i dołożył srebro w Teheranie, już podczas mistrzostw świata. Fachowcy nie mieli wątpliwości. Również w stolicy Iranu powinien być złoty krążek, jednak nasz zapaśnik został po prostu oszukany przez arbitrów.
- Janek – nazwijmy to delikatnie – nie miał nadmiernego szczęścia u arbitrów – skwitował sprawę krótko Andrzej Supron. I być może właśnie dlatego, a właściwe z całą pewnością, tych medali nie było więcej.
Z panem Janem spotkałem się tylko raz i miało to miejsce przed dekadami. Co nieco zapamiętałem z naszej rozmowy.
- Reprezentowałem najniższe wagi, a zatem musiałem być zadziorny i szybki. Wśród much i kogutów wszystko dzieje się w mgnieniu oka i najmniejszy nawet błąd pociąga za sobą fatalne skutki. Ani się człowiek obejrzy, a już leży na plecach i ogląda sufit. Właściwie cały czas trzeba uważać.
Koledzy wspominając Jana Michalika powołują się na jedną sprawę. – Gdziekolwiek nie byliśmy, Janek zawsze tęsknił za domem. Ciągle opowiadał o żonie, rodzinie. Nawet sobie z tego żartowaliśmy, niekiedy śpiewaliśmy o tym, jak choćby podczas jednego z obozów sportowych w Bułgarii. Działo się tak na przykład podczas zajęć z wioślarstwa.
Jan Michalik uwielbiał rywalizację. Właściwie na każdym polu. Do legendy urosła jego walka z innym zapaśnikiem, Jerzym Adamkiem z Pafawagu Wrocław o to, kto się bardziej opali podczas letniego obozu kadry. W rolę arbitrów wcielali się koledzy i podpuszczali Jana. – Musisz się bardziej postarać – żartowali. – Jurek jest już jak heban, a ty ledwie zbrązowiałeś.
Walki z Michalikiem wspominał Petar Kirow, wybitny zapaśnik z Bułgarii, mistrz olimpijski z Meksyku i Monachium, trzykrotny mistrz globu i czterokrotny Europy. – To był doskonały przeciwnik, różnie bywało…
Dziesięć lat później po pierwszym triumfie Jana Michalika, również w Katowicach, mistrzem świata został Piotr Michalik, jego młodszy brat. Katowice kochały Michalików!
Historię opowiedział Grzegorz Pazdyk
Na zdjęciu: Jan Michalik i Janusz Tracewski
Foto: Jan Rozmarynowski