28 05 2021

Złoto po macedońsku ze spokojną głową.

wywiad-wiktoria-choluj.jpg

Z tarczą powróciła ze Skopje kobieca reprezentacja do lat 23. Polskie zapaśniczki spisały się wyśmienicie i wywalczyły siedem medali. Największą bohaterką okazała się Wiktoria CHOŁUJ w wadze 72 kg. Dzięki niej mogliśmy usłyszeć Mazurka Dąbrowskiego, co ostatnio nie jest zbyt częstym przywilejem na imprezach tej rangi.

Na zapaśniczej macie

- Można zaryzykować stwierdzenie, że rozprawiłaś się z całą koalicją dziewczyn zamieszkujących na wschód od Bugu. Zacznijmy od końca i przeżyjmy raz jeszcze potyczkę z Rosjanką Mariną SUROWCEVĄ. Jak było?

Wiktoria CHOŁUJ
- Tak, jak musiało być w walce z Rosjanką – śmieje się Wiktoria. – Te dziewczyny właściwie zawsze są piekielnie mocne i nigdy nikomu nie pozwalają na zbyt wiele. A zatem walka była ciężka, nie obfitowała w nadmiar akcji. Rosjanka stała mocno na nogach i liczyła raczej na jakąś kontrę, która załatwi sprawę, a mniej udzielała się energetycznie. I to jej się nie opłaciło, zwyciężyłam dzięki jej pasywności. Blokowała dobrze, trudno było przekroczyć strefę jej obrony, jednak ostatecznie zwyciężyłam przy punktowym remisie 2:2. Porobiło się…

Na zapaśniczej macie
- Sukces tym większy, że nie byłaś faworytką…

Wiktoria CHOŁUJ
- Było coś w rodzaju burzy mózgów, bardzo dobrze do pojedynku przygotowali mnie psychicznie trenerzy – Marcin MARCINKIEWICZ, Igor LOBAS i Sebastian PAWLAK. Zadbali o to, by moja głowa była spokojna. Bez dwóch zdań – to im zawdzięczam wszystko…

Na zapaśniczej macie
- Jeśli idzie o zdobycz medalową to polskie dziewczyny robiły za całą ekipę. Chłopakom poszło gorzej, by nie powiedzieć – bardzo słabo.

Wiktoria CHOŁUJ
- Szkoda naturalnie, jednak to w niczym nie zmienia faktu, że w Północnej Macedonii polskie dziewczyny pokazały się jako firma bardzo mocna. Trzecie miejsce w klasyfikacji punktowej stanowią dobry prognostyk, naprawdę było o nas głośno. Jeśli natomiast idzie o międzynarodowy układ sił to nic się nie zmieniło. Rosjanki, Ukrainki ciągle z przodu, a my je ze wszystkich sił próbujemy dogonić. Mnie się udało, a radość tym większa, że w ubiegłym roku przyplątała się paskudna kontuzja lewej ręki. Poszły więzadła w łokciu i zaliczyłam przymusowy odpoczynek od atmosfery zapasów.

Na zapaśniczej macie
- Opowiedz więcej o turnieju w Skopje.

Wiktoria CHOŁUJ
-
Stoczyłam cztery walki. Na pierwszy ogień poszła Ukrainka. Wszystko poszło po mojej myśli, wygrałam relatywnie wysoko bo 11:2. Sukces cieszył, ale może odrobinę zdekoncentrował. Po prostu za łatwo poszło. Później walczyłam z Turczynką. Do pewnego momentu plan realizowałam wybornie co zaowocowało wysokim prowadzeniem. Zrobiło się 4:0 i wtedy popełniłam kosztowny błąd. Jak zwykle w takich przypadkach zaczęła się nerwówka i odliczanie upływającego czasu. Na szczęście zwycięstwo zostało przy mnie.

Na zapaśniczej macie
-
W półfinale czekała na ciebie Białorusinka…

Wiktoria CHOŁUJ
- Podobny przebieg jak później w finale. Przegrywałam, robiłam co mogłam by odwrócić sytuację. Ona dostała pół minuty na wykonanie akcji, nie wykonała jej i wygrałam jednym punktem. To już dawało pewien komfort psychiczny, bo medal już był mój. Chodziło tylko o ty, by srebro zamienić na złoto. Udało się!!!!

Na zapaśniczej macie
- Udamy się w podróż wstecz. Jest rok 2010. Wtedy zaczyna się twoja sportowa kariera.

Wiktoria CHOŁUJ
- I trzeba dodać, że zaczyna się dość typowo. Moi dwaj starsi bracia Dawid i Karol uprawiali zapasy i trzeba dodać, że ze sporymi sukcesami, o czym świadczą medale z mistrzostw Polski i międzynarodowych turniejów. Pewnego dnia zabrali mnie na trening i – jak to się mówi – wsiąkłam. To było to. Bracia wspierali mnie, do pewnego stopnia ukształtowali jako zapaśniczkę. Do dziś mi zresztą pomagają, czasami jeszcze walczą.

Na zapaśniczej macie
- Twoje silne i słabsze strony…

Wiktoria CHOŁUJ
- O takich sprawach lepiej taktycznie zamilczeć. Rywalki nie śpią i po co mam im ułatwiać sprawę… Może brak mi trochę siły przebicia na macie. Powinnam być chyba bardziej zdeterminowana. Ale to już domena trenerów, oni wiedzą to lepiej ode mnie.

Na zapaśniczej macie
- Życie poza zapasami…

Wiktoria CHOŁUJ
- Na razie życie to właśnie zapasy. Rok temu ukończyłam technikum, teraz mogę na sto procent oddać się sportowi. Dwa razy dziennie trening, zawody, wyjazdy, obozy, zgrupowania, jednym słowem uroki sportowego życia. Nie ma czasu na nudę, ciągle jestem zabiegana, po prostu zajęta.

Na zapaśniczej macie
- Najbliższy grafik?

Wiktoria CHOŁUJ
- Też wypełniony do granic możliwości, na brak zajęć na pewno nie będę narzekać. Najpierw turniej Poland Open w Warszawie i bardzo bym chciała wystartować. Później międzynarodowy obóz w Spale. A jeszcze później… Czas pokaże!

Skopje – stolica Macedonii Północnej. Przed dekadami to miasto zostało doszczętnie zniszczone przez trzęsienie ziemi. Później zrekonstruowane i odbudowane przy ogromnym udziale polskich specjalistów. Postawa polskich dziewczyn sprawiła, że zatrzęśliśmy się z radości.

Rozmawiał Grzegorz PAZDYK
Foto: archiwum prywatne Wiktorii CHOŁUJ

 

 

Galeria

Chcesz byćna bieżąco?

dodaj

* Osobie, która przekazała dane Administratorowi Danych, przysługuje prawo do nakazania “zapomnienia danych”. W każdej chwili może ona zdecydować o wypisaniu się z newslettera poprzez kliknięcie w link przesylany wraz z newsletterem i usunięciu swojego adresu e-mail z bazy danych