02 02 2021

Wierzę, że w końcu z nim wygram.

wywiad-robert-baran.jpg



Foto: screen z transmisji on line turnieju GRAND PRIX HENRI DEGLANE 2021

 

Dziś gościem naszego (mojego i kibiców) wywiadu jest reprezentant Polski w kategorii FS 125 kg Robert Baran, zawodnik LKS CERAMIK Krotoszyn, aktualny wice Mistrz Europy, wielokrotny Mistrz Polski i złoty medalista zeszłorocznego Memoriału Wacława Ziółkowskiego, srebrny medalista Indywidualnego Pucharu Świata, srebrny medalista Mistrzostw Europy (2016), brązowy medalista Mistrzostw Europy (2018, 2015), brązowy medalista Mistrzostw Świata Wojskowych (2019), uczestnik Igrzysk Olimpijskich 2016.

Na zapaśniczej macie
- Zacznę trochę trywialnie, ale nie bez znaczenia :) Zdrowie dopisuje?

Robert Baran
- Dziękuję! Zdrówko dopisuje jak najbardziej :)

Na zapaśniczej macie
- Tak jak powiedziałem moje pytanie nie jest bez znaczenia. Za nami sportowo i zdrowotnie trudny rok, przed nami dużo niewiadomych, co do walki z COVID 19 i jej efektami, a tu za kilka miesięcy turnieje kwalifikacyjne. Chyba jedne z najważniejszych zawodów dla reprezentanta każdego kraju. Zanim jednak o tym roku chcę zapytać o niedaleką przeszłość. Wywalczył Pan piękny wynik na Indywidualnym Pucharze Świata. Do walki finałowej miałem wrażenie, że w każdym z pojedynków zachowywał Pan pełną kontrolę nad rywalizacją. Nawet w ćwierćfinale gdy walczył Pan z wice Mistrzem Świata, reprezentantem Azerbejdżanu Jamaladdinem MAGOMEDOVEM wydawał się on być bezradny w swoich atakach. Jak z Pana perspektywy wyglądała ta ścieżka do walki o złoty medal?

Robert Baran
- Jestem zadowolony ze swoich walk do półfinału. Pierwszą walkę stoczyłem z Argentyńczykiem, wygrałem dosyć dużą przewagą punktów, tak też zakładałem przed walką. Do walki z Azerem wyszedłem mocno skoncentrowany. Chociaż wcześniej w tym samym roku wygrałem z nim podczas ME dużą przewagą punktów wiem że jest to zawodnik, który może zaskoczyć. Chociaż byłem aktywniejszy w tym pojedynku walczyłem trochę zbyt asekuracyjnie. Zdobyłem przewagę gdy nadarzyła się okazja i trzymałem ten wynik do końca. W walce półfinałowej z zawodnikiem Kirgistanu również wiedziałem co mam robić. Walczyłem już z nim wcześniej i wiedziałem czego mogę się spodziewać. Ma dobre warunki fizyczne, starałem się najpierw zmęczyć przeciwnika i dopiero wtedy wykonać akcje techniczną. Trzymałem się planu i mnie nie zawiódł.

Na zapaśniczej macie
- W finale trafia Pan na na Rosjanina Shamila SHARIPOVA. Wysoki, z długim zasięgiem ramion, ale i bardzo dynamiczny jak na swój wzrost. Trudny i niewygodny przeciwnik. Jak ocenia Pan ten pojedynek? Czy analizowaliście finał z trenerem Yusupem ABDUSALAMOVEM? Czego zabrakło? Może dostrzegliście jakieś błędy?

Robert Baran
- W każdej walce można dostrzec jakieś błędy. Najważniejsze żeby te błędy nie zdecydowały o porażce. W tej walce niestety tak się stało. W drugiej akcji przeprowadziłem kontratak, trzymałem nogę przeciwnika, niestety nie udało mi się wykończyć tej akcji i na dodatek straciłem z tej akcji punkty. Jego obrona mnie zaskoczyła, a konkretnie zasięg ramion jak już Pan wcześniej wspomniał. Powinienem próbować innego rozwiązania tej akcji. Później chwila mojej nieuwagi zdecydowała o kolejnych dwóch punktach dla Rosjanina. Pomimo prób ataku nie udało mi się już nadrobić straty. Po tej walce byłem zły sam na siebie.

Na zapaśniczej macie
- Pomimo przegranej w finale, chcę pogratulować historycznego wyniku nie tylko w swoim imieniu, ale i w imieniu kibiców, którzy składali mnóstwo ciepłych słów pod postem o Pana srebrnym medalu.

Wróćmy do bieżącej rywalizacji i turnieju w Nicei. W pierwszym pojedynku wygrywa Pan pewnie na punkty 6:0 z reprezentantem Niemiec Genadijem CUDINOVICEM. W pojedynku półfinałowym trafia Pan na mocnego przeciwnika, multimedalistę Mistrzostw Panamerykańskich, dwukrotnego brązowego medalistę Mistrzostw Świata, Amerykanina Nicolasa GWIAZDOWSKIEGO, z którym toczy Pan świetną walkę i wygrywa na punkty przy remisie 5:5. Ten drugi pojedynek szczególnie powinien cieszyć kibiców. Jeśli połączyć go ze srebrnym medalem wywalczonym w grudniu w Belgradzie, to można powiedzieć, że Robert Baran jest już nie tylko liczącym się zawodnikiem formatu europejskiego, ale walczy konsekwentnie o swoje miejsce w czołówce światowej FS 125kg. Jak Pan ocenia się w tej rywalizacji?

Robert Baran
- Bardzo dziękuje.

Wygrana z medalistą Mistrzostw Świata zawsze cieszy, tym bardziej że ostatni nasz pojedynek skończył się na jego korzyść. Według wskazówek Trenera starałem się zmęczyć Amerykanina i plan się powiódł. Popełniłem dużo błędów w tej walce, ale ją wygrałem.

Zgadza się, konsekwentnie dążę do tego, aby być lepszym i wygrywać z najlepszymi. Dostrzegam w tym postęp i wierzę, że ta praca w końcu przyniesie oczekiwany efekt.

Na zapaśniczej macie
- Finał turnieju w Nicei i przeciwnik nietuzinkowy. Gruzin Geno PETRIASHVILI, bo o nim mowa i przegrana na punkty 2:7. Czy kiedykolwiek pokonał go Pan w zmaganiach turniejowych, czy też w sparingach na zgrupowaniach?

Robert Baran
- Geno jest w tej chwili najcięższym przeciwnikiem. Na treningach zdarzały się bardziej wyrównane pojedynki lecz na żadnym z turniejów jeszcze z nim nie wygrałem.

Na zapaśniczej macie
- Proszę wybaczyć porównanie, chyba nikt takich nie lubi :), ale na tym samym turnieju Kamil KOŚCIÓŁEK stoczył świetną, można powiedzieć wyrównaną walkę z PETRIASHVILIM, przegrywając na punkty 1:3 w zasadzie jedną akcją. Zastanawiam się, czy czasem nie jest tak – jak to już bywało w historii zapasów – że wśród wielu przeciwników zdarzają się tacy „niewygodni”, „nieleżący” budowa fizyczną, stylem walki, z którymi - mówiąc potocznie - „nie idzie wygrać”. Czy nie jest trochę tak w Pana pojedynkach z Gruzinem?

Robert Baran
- Kamil zrobił dobrą walkę, bardzo dobrze się bronił. Gruzin nie mógł znaleźć na niego sposobu i po wielu próbach tylko z jednej akcji udało mu się zdobyć punkty. Gruzin na pewno jest niewygodny, ale sądzę że nie tylko dla mnie. Jest wysoki, ma bardzo długi zasięg ramion. Z moimi warunkami ciężko mi się z nim walczy, ale nie uważam żeby był nie do pokonania. Wierzę, że w końcu z nim wygram.

Na zapaśniczej macie
- Kiedyś trener Yusup ABDUSALAMOV w rozmowie powiedział mi, że możecie czekać, aż Gruzin skończy karierę, albo zacząć się wzmacniać i szukać na niego sposobu. Miał taki pomysł, żeby zorganizować zgrupowanie FS 125 kg wraz z Niemcami, Ukraińcami, Węgrami i Bułgarami i wspólnie potrenować, wymienić się doświadczeniami i metodami szkoleniowymi, aby każdy z reprezentantów w tej kategorii podniósł swój poziom i w ten sposób podnieść też możliwość rywalizowania między innymi z Geno PETRIASHVILIM. Czy zgrupowanie na Ukrainie, przed turniejem w Nicei, w którym uczestniczył Pan i Kamil KOŚCIÓŁEK, można uznać za wdrożenie właśnie tego pomysłu? Nad czym pracowaliście podczas tego zgrupowania? Czy opracowywaliście jakieś rozwiązania pod kątem walki właśnie przeciwko Gruzinowi?

Robert Baran
- Ten pomysł był już wdrażany wcześniej. Trener często organizuje zgrupowania międzynarodowe żebyśmy mieli więcej sparingpartnerów i wiekszą możliwość rozwoju. Takie zgrupowania są nam potrzebne żebyśmy podnosili swój poziom. Oczywiście podczas treningów zawsze bierzemy pod uwagę jakie akcje przeprowadzają zawodnicy, z którymi się spotkamy na zawodach, analizujemy z jakich akcji najczęściej robią punkty, a z jakich tracą i staramy się być na nie przygotowani.

Na zapaśniczej macie
- Jakie plany na przygotowanie do Mistrzostw Europy i turniejów kwalifikacyjnych nakreślił trener ABDUSALAMOV dla „wolniaków”? Pracujecie grupą, czy może jako kategoria FS 125 kg będziecie mieli indywidualny tok przygotowań, jak to było w przypadku turnieju w Nicei?

Robert Baran
- Aktualnie przebywamy na zgrupowaniu miedzynarodowym w Miliczu, przyjechało wiele ekip zagranicznych i na każdą kategorie wagową jest blisko 10 zawodników, rownież na naszą. Każdy zawodnik walczy inaczej, myślę że ilość sparingpartnerów na pewno przełoży się na naszą formę w najbliższym czasie.

Na zapaśniczej macie
- Na koniec nie mogę zapytać o coś co dodaje „smaczku” krajowej rywalizacji, co jest bardzo dobre dla podniesienie poziomu polskich zapasów. Pana rywalizacja z Kamilem KOŚCIÓŁKIEM o możliwość reprezentowania Polski na turniejach kwalifikacyjnych. Przed wyjazdem na turniej do Nicei zawodnik ZKS STALI Rzeszów powiedział mi, że „jest tak jak powinno być, czyli razem trenujemy, ale na macie walczymy „łeb w łeb”. Czy znając się tak dobrze, wspólnie trenując jesteście jeszcze w stanie zaskakiwać się akcjami w bezpośredniej rywalizacji :)?

Robert Baran
- Na pewno jest ciężej zaskoczyć czymś przeciwnika z którym się trenuje na co dzień ale nie jest to nie możliwe:)

Na zapaśniczej macie
- Dziękuję pięknie za rozmowę. Obiecuję trzymać kciuki za efektywne przygotowania i dobre walki podczas kolejnych turniejów.

Robert Baran
- Również dziękuję:)

 

 

Chcesz byćna bieżąco?

dodaj

* Osobie, która przekazała dane Administratorowi Danych, przysługuje prawo do nakazania “zapomnienia danych”. W każdej chwili może ona zdecydować o wypisaniu się z newslettera poprzez kliknięcie w link przesylany wraz z newsletterem i usunięciu swojego adresu e-mail z bazy danych