02 06 2021

Co na to Garmul? Równać do pań!

wywiad-marek-garmulewicz3.jpg
Po zakończonych niedawno w Skopje mistrzostwach Europy do lat 23, miłośników zapasów w Polsce targają skrajne emocje. O ile występ pań należy uznać za wyśmienity, o tyle panowie spisali się słabo, by nie powiedzieć – katastrofalnie.

Na zapaśniczej macie

- Skąd to się wzięło, jakie są przyczyny tak wielkiego rozdźwięku?

Marek GARMULEWICZ
- Jeśli powiem, że dziewczyny mają więcej charakteru i pozytywnej energii, to ktoś może tego rodzaju opinię uznać za banał – wyjaśnia Marek Garmulewicz. – Niestety, wnikliwie obserwując poczynania na macie naszej młodzieży tę opinię muszę wygłaszać.

NZM.
- Ale to naprawdę brzmi jak banał. Charakter? Pozytywna energia? Co się właściwie kryje pod tymi słowami? Dlaczego tak się dzieje?

M.G.
- Ostatnie lata dowodzą, że mam podstawy by tak mówić. Przynajmniej w przestrzeni zapaśniczej. Faceci są bardziej pragmatyczni zapasy coraz rzadziej dla nich stanowią szansę na szukanie drogi życiowej czy sposób na zrobienie kariery. Dziewczyny natomiast podchodzą do sprawy bardziej bezinteresownie, ideologicznie. Kobieta, jeśli nawet czegoś nie potrafi, wtedy nadrobi to właśnie charakterem. Młody mężczyzna natomiast zniechęci się do rzetelnej pracy nad samym sobą.

NZM.
- Ma pan jakieś dowody na poparcie tych spostrzeżeń?

M.G.
- Obserwuję chłopaka, uważnie przypatruję się temu co robi na macie. Wytykam mu błędy, on daje mi do zrozumienia, że zdaje sobie z tych błędów sprawę. Mija pół roku. Znowu się spotykamy na jakichś zawodach. Widzę że popełnia te same błędy, które zauważyłem podczas naszego pierwszego spotkania. Zwracam mu uwagę, że obiecał mi popracować. Jego reakcja mnie zadziwia, nie widać po nim żadnego zażenowania, że błędu nie wyeliminował. Skutek jest taki, że nie zrobił najmniejszych postępów mimo upływu czasu. Co więcej – zatrzymał się w rozwoju.

NZM.
- Czy to nowy problem?

M.G.
- Trudno powiedzieć. Może pojawił się już w czasach gdy byłem aktywnym zawodnikiem. Wtedy jednak, zajęty własnym doskonaleniem się, takich problemów nie dostrzegałem. Po prostu robiłem swoje, pilnowałem by prezentować się jak najlepiej na tle kolegów, z którymi rywalizowałem. Obecnie, jako szkoleniowiec dostrzegam więcej, bo obserwuję innych. Jest tyle innych, pokus, rozrywek, alternatyw. Zapasy przestają być atrakcyjne. Nie pomaga także postawa rodziców, którzy przyprowadzają swoje dzieci na pierwszy trening. – Wie pan, mój syn chciałby się sprawdzić, może trochę powalczyć. Proszę się nim zająć, ale tak, by się nadmiernie nie spocił. I już wiem mniej więcej z kim mam do czynienia. I cóż z tego, że dzięki takiej postawie wyrośnie nam pokolenie cherlaków? Ważne jest to co dziś i jutro. O dłuższej perspektywie nikt nie myśli. Czas upływa zbyt szybko…

NZM.
- Niewielu polskich zapaśników płynnie przechodzi z wieku młodzieżowego, czy wcześniej juniorskiego do tak zwanej sportowej dorosłości.

M.G.
- To nie jest tylko polski problem, jednak przyznaję, że istnieje.
Ale z drugiej strony widziałem też cuda – przerabiane paszporty. Nagle okazuje się, że tak zwany junior ma dwoje dzieci, że ktoś jest wiecznie młody. Są takie miejsca na świecie, ale udowodnić tego rodzaju praktyki jest szalenie trudno.

NZM.
- Przejdźmy do spraw weselszych. W stolicy Macedonii Północnej świetnie spisały się reprezentantki Slavii Ruda Śląska. Siostry – Dominika i Kamila Kulwickie wywalczyły brązowe medale.

M.G.
- Siostry dwie, organizmy dwa i charaktery też dwa. Starsza, Dominika walczyła w kategorii 55 kilogramów. Ona już bodajże przed sześcioma laty zdobyła medal na mistrzostwach Europy kadetek, a później przyszła posucha. Jest niewątpliwie bardzo utalentowana, jednak na macie ma momenty słabsze. Moim zdaniem jest to spowodowane cechami jej psychiki. Dominika lubi „pogłówkować”. Co by było gdyby. W Skopje – moim zadaniem – mogła śmiało zostać mistrzynią Europy. W swojej walce z Rosjanką prowadziła dwoma punktami. I wtedy włączyła niepotrzebne myślenie. A może tak, a może inaczej. W rezultacie zamiast pomnożyć dorobek, straciła cztery punkty i było po sprawie. Szkoda tej szansy…

NZM.
- Pomówmy o Kamili.

M.G.
- Ona chodzi w kategorii do 65 kilogramów. Jest bardzo systematyczną zawodniczką o niezwykle mocnej psychice. Prze do przodu, nie filozofuje. Po prostu wychodzi na matę i walczy do upadłego.

NZM.
- Panie górą!(?)

M.G.
- Mamy dobrą generację, można powiedzieć wysyp utalentowanych dziewczyn i dlatego jestem optymistą. Nasze dziewczyny są bardziej zajadłe od chłopaków. W Skopje widać to było jak na dłoni…

NZM.
- Przed nami igrzyska olimpijskie. Mamy pięć nominacji, nie za wiele. Co pan sobie obiecuje po biało-czerwonych występach?

M.G.
- Myślę o choćby jednym medalu. On byłby w roku olimpijskim dla polskich zapasów zbawieniem. Można zdobywać garściami medale z mistrzostw Europy i świata, jednak prawdziwym wyznacznikiem i gwarantem lepszego bytu dyscypliny może być tylko krążek olimpijski. On tylko może zagwarantować zastrzyk finansowy dla zapasów. Worek medali z innych zawodów tego nie zapewni. Zatem powodzenia w Tokio!

Rozmawiał Grzegorz Pazdyk
Foto: archiwum prywatne Marka Garmulewicza
 

 

Chcesz byćna bieżąco?

dodaj

* Osobie, która przekazała dane Administratorowi Danych, przysługuje prawo do nakazania “zapomnienia danych”. W każdej chwili może ona zdecydować o wypisaniu się z newslettera poprzez kliknięcie w link przesylany wraz z newsletterem i usunięciu swojego adresu e-mail z bazy danych