18 11 2021

Jako zawodnikowi bardzo ciężko było mi się pogodzić z porażką

wywiad-wojciech-wolowicz.jpg

Moim i Państwa gościem jest Wojciech Wołowicz, były zawodnik, reprezentant Polski w zapasach stylu klasycznym, a obecnie założyciel i trener KS HARDZI Jaroszowiec.

Na zapaśniczej macie
- Na początku chciałbym pogratulować drużynowego sukcesu na turnieju Memoriale Dębickich Mistrzów. Klub KS HARDZI Jaroszowiec powstał zaledwie cztery lata temu i już po tak krótkim okresie zaczynacie pojawiać się na podiach turniejowych. Jak smakuje pierwszy drużynowy medal podopiecznych?

Wojciech Wołowicz
- Dziękuję za zaproszenie do rozmowy i chciałbym pogratulować Wam pracy, którą wykonujecie. Jestem wielkim fanem i cieszy mnie fakt, że mamy dzięki Wam dostęp do aktualnych informacji ze świata zapasów. Wracając do pytania. Niezmiernie nas cieszy pierwszy drużynowy medal. Zapasy to sport indywidualny, ale wiadomo, że nic nie podnosi ducha drużyny tak jak wspólne zwycięstwo drużynowe. Każdy zawodnik musiał dołożyć swoją cegiełkę do kolektywnego sukcesu. Już we wrześniu na Międzywojewódzkich Mistrzostwach Młodzików na siedmiu zgłoszonych zawodników wywalczyliśmy sześć medali co dało nam czwarte miejsce drużynowo na piętnaście klubów. Mieliśmy identyczną liczbę punków co WKS Śląsk Wrocław, ale to oni stanęli na podium, bo w takiej sytuacji liczy się jakość medali. To właśnie dolnośląski klub w jednej z kategorii wywalczył zloty medal czego nam zabrakło. Byliśmy bardzo szczęśliwi, że otarliśmy się drużynowo o podium i to już był dla nas wielki sukces, ale muszę przyznać, że złoto w Dębicy to jednak złoto i smakuje najlepiej.

Na zapaśniczej macie
- Start zawsze jest trudny, szczególnie w sporcie. Jak przekonał Pan do siebie, do zapasów młodzież, która trenuje w klubie, no i rodziców?

Wojciech Wołowicz
- Z reguły się tak mówi, że start jest trudny, ale w naszym przypadku muszę przyznać, że wszystko się jakoś ułożyło. Jaroszowiec to mała miejscowość w Gminie Klucze i nie ma tam za dużo opcji jeśli chodzi o sport. Władze Gminy przyjęły mój pomysł, na otwarcie klubu zapaśniczego, z otwartymi rękami i bardzo nam dopingują i pomagają. Poszedłem do dwóch szkół podstawowych i zrobiłem nabór. Opowiedziałem o naszej wspaniałej dyscyplinie, o historii tego sportu i o naszych mistrzach. Wytłumaczyłem dzieciom i rodzicom jak wielkie korzyści płynie z uprawiania zapasów i pokazałem sam parę elementów gimnastycznych jak chodzenie na rękach, wychwyty i salto. Zrobiło wrażenie i chętnych było wielu.

Na zapaśniczej macie
- Był Pan zawodnikiem, teraz jest Pan trenerem. Korzysta Pan z wiedzy przekazanej przez tych, którzy stali w Pana narożniku, czy też prowadzi Pan młodzież własną ścieżką?

Wojciech Wołowicz
- Od trzydziestu lat pasjonuję się zapasami. Kiedyś jako zawodnik, a teraz jako trener i znowu zawodnik. Przez te lata uczyłem się i wciąż się uczę wszędzie i od wszystkich, ale na pewno mój sposób walki i nauczania zapasów to w głównej mierze wpływ mojego trenera Jozefa Alijewa. To był mój trener, który zaszczepił we mnie miłość do tej wspaniałej dyscypliny sportu w sposób, w który ja teraz próbuje zarazić młodzież trenującą w moim klubie. Drugą osobą, która jest w moim narożniku do tej pory to mój przyjaciel i główny trener ZKS Granica Gdańsk Norbert Serba. Po zakończeniu rywalizacji na poziomie Juniora młodszego wciąż utrzymywałem bliski kontakt z Norbertem i z sekcją zapaśniczą w Gdańsku. Trenowałem z nimi kiedy mogłem i bacznie obserwowałem pracę trenerską Norberta. Do tej pory trenujemy razem i organizujemy wspólne obozy sportowe.  

Na zapaśniczej macie
- Czy miał Pan sytuacje, pomysły, koncepcje, które dziś - jako trener - postrzega Pan inaczej niż kiedyś jako zawodnik?

Wojciech Wołowicz
- Jedna rzecz przychodzi mi do głowy. Pamiętam, że jako zawodnikowi bardzo ciężko mi było się pogodzić z porażką. W naszym sporcie jest taki piękny zwyczaj podawania ręki swojemu przeciwnikowi i jego trenerowi po walce. Bardzo chętnie to robiłem kiedy wygrywałem, ale po przegranej walce często schodziłem z maty ignorując tą tradycje. Mój trener zawsze mi tłumaczył, że to jest nie ładne zachowanie i że pokazuje tym brak szacunku. Pamiętam, że trudno mi było pokazać szacunek przeciwnikowi kiedy serce krwawiło.

Dzisiaj jest to jedna z ważniejszych rzeczy dla mnie i bardzo zwracam na to uwagę. Staram się bardzo szybko zauważyć, który z moich zawodników ma takie złe tendencje i wspólnie nad tym pracujemy. Ja wiem, że serce boli, ale prawdziwy wojownik musi znaleźć sposób aby sobie z tym poradzić. Zawsze im powtarzam jeden z najpiękniejszych cytatów Roberta G. Ingersolla: „Największym testem odwagi na świecie jest zniesienie porażki nie tracąc serca” („The greatest test of courage on the earth is to bare defeat without losing heart”)

Na zapaśniczej macie
- Który z sukcesów podopiecznych jest dla Pana na dzień dzisiejszy największy, który cieszy najbardziej?

Wojciech Wołowicz
- Na pewno tegoroczne Międzywojewódzkie Mistrzostwa Młodziczek i Młodzików, na których z siedmiu zgłoszonych zawodników i jednej zawodniczki wywalczyliśmy siedem medali. Piąte miejsce naszej zawodniczki Kingi Januszek w tym roku na ogólnopolskich eliminacjach do Mistrzostw Europy w Pelpinie jest moim zdaniem największym naszym sukcesem.

Występ na Międzynarodowym Turnieju Zapaśniczym – Memoriał Władysława Bajorka też zaliczam do bardzo udanych. Na siedmiu zawodników walczyliśmy pięć medali. Złoty, trzy srebrne i jeden brązowy. Zwycięstwo Igora Warwasa w kategorii młodzików do 41 kg, w finale z zawodnikiem z Ukrainy jest również powodem do dumy.

Na zapaśniczej macie
- Ma Pan w swojej kadrze zawodnika, zawodniczkę na których kibice powinni szczególnie zwrócić uwagę?

Wojciech Wołowicz
- Wszyscy moi zawodnicy obecnie bardzo dobrze trenują i walczą bardzo dzielnie w swoich kategoriach wiekowych i wagowych niemniej jednak trudno jest nie zwrócić uwagi na Kingę Januszek, która nie tylko świetnie sobie radzi w zapasach kobiet ale również bardzo chętnie podejmuje rywalizacje z chłopakami w stylu klasycznym. Na memoriale im. Grzegorza Pieronkiewicza w Raciborzu wygrała trzy walki i zdobyła brązowy medal turnieju. W Dębicy na Memoriale Dębickich Mistrzów wygrała dwie walki z chłopakami i tylko w finale musiała uznać wyższość swojego klubowego kolegi, zdobywając srebrny medal turnieju.

Na zapaśniczej macie
- Jako trener wywalczył Pan ostatnio brązowy medal Mistrzostw Świata Weteranów. Ten start to trochę dla sprawdzenia siebie, czy też trochę dla dania przykładu podopiecznym?

Wojciech Wołowicz
- Muszę przyznać, że przede wszystkim dla sprawdzenia siebie. Kocham zapasy i sportową rywalizację, dlatego staram się startować tam gdzie mogę. Mistrzostwa Świata Weteranów to wspaniała przygoda i tak jak początkowo nie byłem przekonany do tej imprezy to występ moich kolegów w Gruzji w 2019 roku spowodował, że obiecałem sobie wyjazd w tym roku. Nie żałuję, było super. Organizacja i oprawa całego turnieju stała na najwyższym poziomie. Rywale byli dobrze przygotowani i nawet jeden okazał się mocniejszy ode mnie.

Myślę, że ten start też naturalnie dał dobry przykład moim podopiecznym. Moja obecna grupa nie ma nad sobą starszej grupy bo jesteśmy nowym klubem bez tradycji i bez historii. Nie mają na kim się wzorować także dobrze, że chociaż trener walczy i dobrze, że udało się zdobyć ten brązowy medal.

Na zapaśniczej macie
- Plan-marzenie na przyszły rok?

Wojciech Wołowicz
- Nasze plany i marzenia to przede wszystkim medale na najważniejszych imprezach w Polsce czyli na  Mistrzostwach Polski Młodzików i Młodziczek i Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży w stylu klasycznym.

Na zapaśniczej macie
- Trzymam kciuki za ekipę „Hardych” :) Liczę, że kiedyś będą nam kibicom dostarczać emocji i przynosić radość na turniejach międzynarodowych, być może tych najważniejszych dla sportowca. Owocnej pracy trenerze :)

Wojciech Wołowicz
- Dziękuję i do zobaczenia, pozdrawiam.

Rozmawiał Piotr Werbowy
Zdjęcia z prywatnego archiwum Wojciecha Wołowicza

 

 

Galeria

Chcesz byćna bieżąco?

dodaj

* Osobie, która przekazała dane Administratorowi Danych, przysługuje prawo do nakazania “zapomnienia danych”. W każdej chwili może ona zdecydować o wypisaniu się z newslettera poprzez kliknięcie w link przesylany wraz z newsletterem i usunięciu swojego adresu e-mail z bazy danych