Wieli sukces dziewczęcych zapasów. Amalia Tomala został w Sofii wicemistrzynią Europy do lat piętnastu. Po raz drugi w karierze. Po raz wtóry też musiała uznać wyższość Rosjanki, Olgi Owczynnikovej.
Na zapaśniczej macie
- Na początek przyjmij wielkie i szczere gratulacje…
Amelia Tomala
- Dziękuję bardzo, jestem szczęśliwa. Medal to z pewnością mój spory sukces.
NZM.
- Zacznijmy tradycyjnie. Co spowodowało, że zostałaś zapaśniczką?
A.T.
- Czasami do rodzinnego domu zakradała się nuda. Normalna sprawa, chce się coś zrobić i nie ma na to pomysłu. Wtedy sprawy w swoje ręce postanowiła wziąć nasza mama. Mówię nasza bo mam dwóch braci. Eryka, który jest bratem-bliźniakiem i o dwa lata starszego Błażeja. Mama powiedziała, że zna pewnego pana, który zajmuje się sportem, a konkretnie zapasami. Zaprowadziła nas na salę Piasta Wola, a tam czekał na nas pan Michał Małkiewicz. I tak się to wszystko zaczęło. Od razu powiem, że straciłam dla tego sportu głowę. Cała nasza trójka została zapaśnikami, bracia też odnoszą w Polsce sukcesy.
NZM.
- Ile miałaś wtedy lat?
A.T.
- Siedem. Od razu zaczęły się zajęcia, na początku były to ćwiczenia ogólnorozwojowe, potem już normalne zapasy.
NZM.
- Pamiętasz gdzie pojechałaś na pierwsze poważne zawody?
A.T.
- Minęło może pół roku i pojechałam niedaleko. W Tychach odbywały się mistrzostwa Śląska, a ja wystartowałam w kategorii żaczków. Zajęłam drugie miejsce. Byłam zadowolona.
NZM.
- Przed dwoma laty po raz pierwszy zostałaś wicemistrzynią Europy. Było to w Krakowie, a na drodze do złotego medalu stanęła ci Olga Owczynnikowa. Ta sama dziewczyna, która pokonała cię w Bułgarii.
A.T.
- Okazała się za silna. Z perspektywy czasu uważam, że ta walka w Krakowie była w moim wykonaniu nawet lepsza. Dłużej się broniłam. W Sofii starałam się nie myśleć o tamtej porażce, jednak nie wiem czy mi się to do końca udało. Tak czy inaczej obie walki przegrałam przed czasem. Szkoda.
NZM.
- Kariera sportowa zabiera nie tylko czas ale potrafi odebrać skutecznie dzieciństwo. Jak sobie z tym radzisz?
A.T.
- To trudna sprawa. Trzeba naprawdę mocno się nagłówkowa by znaleźć czas dla tych wszystkich, na których mi zależy. Nie każdy zrozumie, że muszę przerwać spotkanie, bo nadeszła godzina, o której zaczynam trening. A treningu opuścić nie mogę, bo wtedy zabawa w sport straci kompletnie sens. Ja już wiem, że przez najbliższe lata ciągle będę musiała wybierać między obowiązkiem, a przyjemnością. Na szczęście mam jeszcze szkołę i staram się nie zaniedbywać jej. Nie lubię za bardzo nauki zdalnej, to jakiś dziwny czas…
NZM.
- Czy zaplanowałaś już jakoś wakacje?
A.T.
- Nie mam najmniejszego pojęcia w jaki sposób spędzę lato. Pewnie będą obozy i treningi. A nawet na pewno. Jeśli więc gdzieś pojadę, to razem z rodziną. Na razie jeszcze o tym nie myślę.
NZM.
- Lubisz szkołę?
A.T.
- Chyba każdy lubi, tylko nie każdy się przyzna. Język polski i wychowanie fizyczne. Na te lekcje zawsze czekałam najbardziej.
NZM.
- Hobby?
A.T.
- Lubię aktywność. Dobra książka też może być. Nie mam jakiejś ulubionej tematyki, ważne by była wciągająca. Interesuje mnie też siatkówka. Często grałam w szkole, lubię oglądać w telewizji. Siatkarze i siatkarki są bardzo sprawni i precyzyjni.
NZM.
- A marzenia? Każdy jakieś ma…
A.T.
- Jestem sportowcem i marzenia siłą rzeczy muszą być związane ze sportem. Po prostu chcę zostać znaną zawodniczką i osiągać sukcesy. Mam nadzieję, że nie jest to marzenie zbyt śmiałe.
NZM.
- Powróćmy do Sofii. Opowiedz coś więcej o turnieju.
A.T.
- W pierwszej walce położyłam na łopatki Litwinkę. To była bardzo mocna przeciwniczka i dlatego uważam, że takie efektowne zwycięstwo jest sporym sukcesem. Później zwyciężyłam Turczynkę. Tu już było znacznie trudniej, ale pierwsza zdobyłam punkty i jakoś utrzymałam przewagę. Na nic jej nie pozwoliłam. O walce finałowej już opowiadałam. Przegrałam przed czasem. To nie powinno się tak szybko skończyć. Obiecuję, że się poprawię. W każdym razie będę się starała poprawić.
NZM.
- Komu dedykujesz swój ogromny sukces?
A.T.
- Oczywiście rodzicom. A także mojemu trenerowi. Panu Pawłowi Ciemierzowi.
Paweł Ciemierz z chęcią zgodził się podzielić opinią o swojej podopiecznej: - Amalia jest bardzo pracowitą dziewczyną. Wszystko robi rzetelnie. Czasami muszę ją „wypędzać” z maty bo dla niej tych zapasów jest zawsze za mało. Czasami jej brakuje tak zwanej chłodnej głowy. Są momenty, gdy trzeba się wyłączyć, zająć tylko walką. Jeśli Amelia będzie potrafiła sobie z tym poradzić, wtedy będziemy jej mogli wywróżyć długie pasmo sukcesów. Naprawdę stać ją na osiąganie poważnych wyników.
Rozmawiał Grzegorz Pazdyk
Fot. Archiwum rodzinne Amalii Tomali